- To, co spotyka mnie i Janka Pospieszalskiego, to ma być sygnał dla innych: Uważajcie, co robicie jak idziecie swoją drogą - dodała. I dalej: Uważam, że z wolnością słowa w Polsce jest źle. Stoi za tym wątpliwa jakość sądownictwa - mówiła Ewa Stankiewicz, reżyserka filmu "Solidarni 2010".
Droga Koleżanko,
krytyka z jaką się Pani z Pospieszalskim spotkaliście, to nie jest ostrzeżenie o konsekwencjach chodzenia swoją drogą. To jest krytyka jednostronnego oglądu na publicznej antenie. W politycznie cywilizowanym świecie przyjęło się robić obiektywne reportaże, a skrajne wypowiedzi oznaczać znakiem zapytania lub przynajmniej relatywizować. W innym wypadku powstawały tzw. produkcyjniaki czyli parszywa, populistyczna propaganda. A TVP, jak każda publiczna telewizja nie może być propagandową tubą dla nikogo. Wiem o czym mówię Koleżanko, pracuję i filmuję dla publicznych telewizji od dziesiątek lat.
Z wolnością słowa w Polsce nie jest źle, dowodzi o tym i wasz film i szerokie koryto rynsztokowych pomyj przepływających obecnie przez internet. I jeśli ma Koleżanka o sądownictwie podobne zdanie, jak o robieniu filmów, to oznacza tylko, że sądownictwo w Polsce ma się nieźle i jest obiektywne.
.
