borisx borisx
37
BLOG

W necie latają i takie teksty:

borisx borisx Polityka Obserwuj notkę 5

Od objęcia premierostwa przez J. Kaczyńskiego Joachim Brudziński to sekretarz
generalny i przewodniczący zarządu głównego PiS, a od jesieni ubiegłego roku
prawa ręka Jarosława Kaczyńskiego. Teraz władza w PiS rozkłada się tak:...
Jarosław Kaczyński ma rząd, Kuchciński odpowiedzialny jest za klub
parlamentarny, a Brudziński za partię. W kuluarach sejmowych szeptano, że
Brudziński spodobał się prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu bardziej niż
Marcinkiewicz, dlatego że nie ma parcia na medialny rozgłos. Być może wiemy,
dlaczego nie chciał medialnego szumu wokół siebie. Prawdopodobnie bał się, że
ktoś rozpozna w nim dawnego łobuza z Zespołu Szkół Rybołówstwa Morskiego w
Świnoujściu. Brudzińskiego koledzy nazywali Jojo.

– Jojo wyleciał ze szkoły za rozbój i kradzież, której dokonał na torach przed
budynkiem szkoły – mówi w rozmowie z nami ówczesny wicedyrektor szkoły i
przewodniczący szkolnego zespołu wychowawczego Czesław Hinc. – Matka
poszkodowanego chłopca powiadomiła mnie, że Jojo okradł jej syna, który
zamiast do internatu wrócił z płaczem do rodzinnego domu.

W tym samym dniu Joachim przyznał się do winy i został skreślony z listy
uczniów i wypisany z internatu. Hinc żałuje, że po roku dał Brudzińskiemu
jeszcze raz szansę i przyjął go z powrotem. Mówi, że po tym, jak Brudziński
wrócił do szkoły, wielu uczniów zgłaszało pretensje, że taki łobuz został
zrehabilitowany przez dyrekcję. Twierdzili, że kradzież na torach to nie
jedyne przestępstwo, jakiego dopuścił się Jojo. Niektórzy uczniowie donosili
na przykład, że przed wpadką jeździł specjalnie kilkadziesiąt kilometrów
pociągiem, aż do Wolina, aby na tej trasie okradać młodszych mieszkańców
internatu. Wicedyrektor szkoły nie przeprowadził dochodzenia w tej sprawie,
ponieważ Brudziński już raz poniósł karę.

Cóż stare dzieje, młodzieńcze grzechy. Może byśmy w ogóle poniechali pisania o
młodości jednego z wodzów rewolucji moralnej, gdyby nie to, co zdarzyło się po
naszej wizycie w Świnoujściu. W niecałą godzinę po moim pobycie u pani
dyrektor Marzeny Baranowskiej w Zespole Szkół Morskich w Świnoujściu (tak się
teraz nazywa szkoła, w której uczył się Brudziński) Czesław Hinc odebrał
telefon od samego posła Brudzińskiego. Brudziński po wstępnych grzecznościach
powiedział rozmówcy, że wie o kontaktach z tygodnikiem „NIE”.

Sekretarz generalny PiS telefonicznie powiedział: – Jeśli naprawdę interesuje
pana dziennikarstwo, to ja mogę panu zaproponować współpracę z inną gazetą.
Gdy rozmówca odmówił, Brudziński stwierdził: – Wobec mnie używa pan esbeckich
metod.

Tego samego dnia do żony Hinca zadzwoniła Alicja L., matka bliskiego
przyjaciela Brudzińskiego Przemysława L. Kobiety znały się słabo, kiedyś były
sąsiadkami. Alicja L. powiedziała, że jej syn Przemek (przyjaciel
Brudzińskiego) znalazł dobrze płatną fuchę dla jej męża: wystrój drogiej
restauracji w Szczecinie. Hinc jest teraz emerytem i dorabia przy pracach
artystycznych – rzeźbi w metalu. Były wicedyrektor szkoły jest pewny, że ta
propozycja miała mu zamknąć usta. Od czasu gdy zajęliśmy się sprawą, kilku
świadków wycofało się. Na przykład ówczesny kierownik internatu do spraw
wychowawczych nie pojawił się na umówionym spotkaniu i przestał odbierać
telefony. Nie mamy dowodów, że ma to związek z dzisiejszymi zabiegami Joachima
Brudzińskiego, mamy dowody natomiast, że wcześniej kierownik internatu
potwierdził całą historię, a co więcej podpisał oświadczenie w tej sprawie.

Prawo i Sprawiedliwość – partia, którą kieruje teraz Jojo – cały czas wyciąga
jakieś szczegóły z odległej przeszłości kompromitujące jej przeciwników. Przy
tym to, że w przeszłości Jojo kradł, to jedno, a to, że Joachim Brudziński
teraz mówi nieprawdę, to drugie. Według Hinca Brudziński przeinaczał fakty na
potrzeby artykułu, który ukazał się w „Polityce” nr 29/2006. W lipcowej
publikacji napisane jest, że przygoda, która mogła zaważyć na całym jego
życiu, wydarzyła się w szkole rybołówstwa morskiego, a dotyczyła współudziału
w zdemolowaniu pociągu. W artykule słowa nie ma o kradzieży i rozboju. W
„Polityce” możemy też przeczytać, że dyrektor szkoły podjął decyzję, że do
czasu wyjaśnienia sprawy Brudziński może kontynuować naukę oraz że po jakimś
czasie został uniewinniony. W rozmowie z „NIE” członkowie ówczesnego grona
pedagogicznego mówią, że Jojo wyleciał tego samego dnia, którego dokonał
rozboju, i nigdy nie został uniewinniony. Jeden z nich zbulwersowany kłamstwem
Joja zdecydował się nawet poinformować o wszystkim szczecińską „Gazetę
Wyborczą”. Ta wbrew temu, co politycy PiS mówią, że „Gazeta” wściekle ich
atakuje, z niewiadomych powodów nie zajęła się tematem.

Brudziński w rozmowie z „NIE” mówi, że wicedyrektor Hinc mści się na nim, bo
on kiedyś krzyknął na niego „łysy”, a w sprawie chodziło o kradzież jakichś
przedmiotów z pociągu. Gdy wyjaśniam, że nie tylko Hinc był w zespole
wychowawczym, który podjął decyzję o skreśleniu go z listy uczniów, mówi: –
Jestem zażenowany, że po tylu latach tkwi w tych ludziach politrucka szkoła.
Nie wstydzę się żadnego dnia z mojego życia. Ta politrucka banda nie złamała
mnie wtedy i nie złamie mnie dziś.

Po tym, jak „Super Express” ujawnił, że poseł Jan Bestry z lojalnego wobec PiS
Ruchu Ludowo-Narodowego przed 20 laty seksualnie molestował uczennice,
Brudziński się oburzył.
Nie wyobrażam sobie współpracy z kimś, na kim taki zarzut by ciążył –
powiedział. Czyż więc nie przykro mu znosić w polityce samego siebie?
Jakoś nie.

Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która swym przeciwnikom politycznym
wywleka wszelkie plamy z przeszłości. Gdy jej sekretarzowi generalnemu czynimy
to, co on innym, czuje się skrzywdzonym niewiniątkiem.

borisx
O mnie borisx

zpsiały i wielojęzyczny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka